sobota, 24 października 2015

Jesień, jesień i co z tego?

     Jesień na dobre opanowała świat. Zza okna uśmiechają się żółte, czerwono-pomarańczowe drzewa, wyraziście kwitnie jarzębina, a chodniki są ozdobione liściastymi dywanami. Każda pora roku ma swój urok pod warunkiem, że nie próbuje naśladować innej(jesień latem i te sprawy).
      Kiedyś nienawidziłam jesieni. Zawsze kojarzyła mi się z szarością, łysymi drzewami, pluchą, błotem ,deszczem i przygnębionymi minami przechodniów. Nie wiem czy to kwestia ocieplenia klimatu czy po prostu łut szczęścia, ale słoneczko jesienią zawsze mile widziane, a zdarza się ono co raz częściej.  Polubiłam nawet dłuższe wieczory, kocyk, ciepła herbatę czy cieplejsze swetry. Tak naprawdę wszystko zależy od naszego nastawienia, a nie ma co wszystkiego widzieć w samych negatywach;) Czas tak błyskawicznie leci, że człowiek nawet nie zdąży spokojnie ''zapłakać nad szarówką''.
       W związku z jesienią na wielu blogach można spotkać magiczne sposoby na przetrwanie tego czasu, na poradzenie sobie z chandrą, jesienną depresją, marazmem i przysłowiowym leniem. Autorzy wręcz prześcigują się by polecić nam wspaniały pomysł na motywację by wstać z łóżka, nie zamarznąć itp. To jest dobre, nie mówię , ze nie. Jednak mam wrażenie , że wtedy do mózgu dociera sygnał pt" Aha, czyli skoro proponuje mnie się sposób na to i na tamto to znaczy , że ten problem rzeczywiście istnieje". Nie jestem typem zmarźlucha? Jak to nie, przecież tu każą wypróbować rozgrzewajace harbatki z imbirem, wspaniałę kapcie i wspominane niedawno przeze mnie szaliki... W ten oto sposób człowiek rzeczywiście wmawia sobie pewne rzeczy i czasem niepotrzebnie nastawia negatywnie. Gdyby nie takie porady może nie jeden by się w ogóle nie zatrzymał by rozmyślać o jesieni i zakończonym lecie?
     Jest na to sposób- nieczytanie tego typu artykułów(chociaż czemu sobie odmawiać, gdy pomiędzy wierszami może akurat jest dla mnie jakieś przesłanie?), albo właśnie rozważne czytanie bez wmawiania sobie, że wszystkie informacje mnie dotyczą . To trochę tak jak z reklamami ubrań i kosmetyków. Gdy widzisz pięknie zadbane i ubrane modelki ma się ochotę iść i nakupować różnych fatałaszków, które w połowie nie są mi wcale potrzebne. Co i jak wybierzemy zależy tylko i wyłacznie od nas.
    To co, idziemy przespać jesień pod kocem czy może lepiej popodziwiamy spacerując piękną przyrodę?

czwartek, 22 października 2015

Co z tą modą? Jak ja to widzę-krata opanowała salony

Hej,
często w mojej głowie siedzi wiele myśli, z którymi chciałabym dzielić się na blogu. Nie będzie to blog typu pamiętnik, w którym  opisywałabym jak bardzo mi źle, bo zostałam sama, bo jesień za oknami m bo zwiał autobus czy też przysłowiowa zupa była za słona.
     Myślałam bardziej o czymś w stylu ''lifestyle'' gdzie można by było pisać tak naprawdę o wszystkim, nie zamykając się chociażby tylko na włosy. Nie mam nawet pojęcia czy ktoś tu zajrzy , więc nie snuję dalekosiężnych planów.Chętnie jednak poznałabym opinie również innych czytelników jeśli takowi tutaj się pojawią. Pisanie sprawia mi przyjemność. Nie jestem urodzonym talentem z piórem w ręku. Nic z tych rzeczy, ale może właśnie przez takie pisanie można się po części rozwinąć i spróbować czegoś nowego. Jak nie spróbuję to się nie dowiem:)
           Przechodząc do kwestii zawartej w tytule, tegoroczną jesień opanowały olbrzymie szale w kratę(cena dajmy na to w Bershce to 80 zł), przewiązywane w pasie kraciaste koszule(najczęściej z elementem czerwieni), ''włochate'' sweterki, spodnie z dziurami i fryzury typu half-bunny. W sprawie ubioru jestem dosyć zmienna. Potrafię wiosną nienawidzić kraty, po czym jesienią kupić takową koszulę. To chyba zależy od ''napatrzenia się'', bo gdy widzę pół miasta w takich koszulach nie mam wówczas przesytu  tak jak druga połowa społeczeństwa, która twierdzi, że nie pójdzie za tłumem i musi czymś się wyróżnić, znaleźć swój własny styl, a nie ślepo podążać za całą resztą. W pewien sposób mnie to inspiruje, ale oczywiście wybieram to co w moim mniemaniu dla mnie najlepsze, a nie wszystko jak leci. 
     Odrębną kwestią są ceny. Kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć ceny 130 zł za kawałek szmatki (sweterka) czy wspomnianego wyżej 80 zł za szal. Pamiętam jak kilka lat temu taki sweter potrafił kosztować 60 zł ;) Wiadomo, że jak jest lepszej jakości to warto zapłacić więcej. Mam tutaj na myśli sklepy z rzeczami tańszymi, ale pogniecionymi, pozaciąganymi, z materiałów słabszej jakości, które bardzo szybko się niszczą. Jak widzę coś takiego to wolę nie brać nic. Dlatego proponuję przełom grudnia i stycznia czyli czas wyprzedaży, gdzie wspomniane chociażby swetry można dostać w o wiele przystępniejszej cenie. Jeśli natomiast chodzi o kraciaste szaliki to tej jesieni trudno zobaczyć u przechodniów jakiekolwiek inne- ktoś zapoczątkuje trend i rozprzestrzenia się jak grypa . Różni się oczywiście kolorystyka i materiał. Zastanawiam się czy rzeczywiście się one wszystkim aż tak podobają czy może raczej chcą być ''in''?:)
     Co z kolei z jakże trendy półkoczkami ? Wcześniej nikt nie wpadł na tą z pozoru banalną fryzurę, a teraz nosi ją mnóstwo dziewczyn. Czy jest ładna to bym polemizowała, ale jak się na taką osobę spojrzy to przynajmniej od razu widać , że czytuje co w trawie piszczy:d Może to tak samo działa jak u mnie z kratą i od napatrzenia się u innych dziewczyn zaczyna się taka fryzura komuś podobać?
     Jeśli ktoś chciałby podzielić się swoim zdaniem na temat jesiennych stylóweczek i szeroko pojętej mody to serdecznie zapraszam i być może do usłyszenia:)
     
 

Sok z pokrzywy-czy warto po niego sięgać? Efekty po 2 tygodniach codziennego stosowania

 Wydawałoby się, że jednego dnia wstawiam dwie notki, ale tę poprzednią zaczęłam pisać wczoraj i dzisiaj tylko opublikowałam;)

    Za sprawą Ani z bloga aniamaluje zakupiłam w Superpharmie sok z pokrzywy. Wiadomo, że najlepiej byłoby zerwać w odpowiednim miejscu(zdala od spalin itp) pokrzywę i samemu taki sok przyrządzić, ale pora roku temu nie sprzyja. Lubię testować tego typu produkty, a zachęcił mnie przede wszystkim nagłówek brzmiący "Jak pozbyłam się ostrej anemii".
    Od zawsze jestem przeciwniczką wszelkiego rodzaju leków i suplementów diety. Na jedno pomagają ,a  na milion rzeczy szkodzą. Skutki uboczne mnie zawsze odciągają. Wolę dietę bogatą  w owoce i warzywa, a tabletki biorę , gdy raz na parę miesięcy brzuch uniemożliwia mi funkcjonowanie, albo gdy czuję ,że łapie mnie grypa(wolę 2 dni w   roku wziąć gripexa przed snem niż przed 2 tygodnie z rzędu brać coś co już i tak nie działa, albo co gorsza antybiotyki, które brałam maksymalnie 2 razy w życiu.

   Wracając do soku z pokrzywy to piłam go albo od razu trzy łyżki stołowe stołowe, albo 2 razy dziennie(tak by zalecana na opakowaniu dzienna dawka nie została przekroczona) solo lub dolewając do kubka wody. Efekty zauważyłam bardzo szybko, bo już w przeciągu trzech dni poczułam się mniej ospała i zmęczona.  


     Kolejnym plusem, który zauważyłam jest wysyp baby hair. Miałam już ich bardzo dużo przed kuracją, a to ze względu na picie raz na jakiś czas(miesiac picia i dłuższa przerwa) siemienia lnianego. Ja to ujęłam jako plus, bo zagęszczenie czupryny jest w cenie, ale wiem jak takie włoski potrafią być irytujące zwłaszcza jeśli włosy nie są proste jak drut, a za oknami wilgoć.

Minusem dla wielu może być drobny wysyp na czole, ale to wcale nie powiedziane, że będzie dotyczył każdego. Ja mam ogromną skłonność do wysypu, trądziku i różnego rodzaju zmian skórnych. Tutaj akurat to rezultat oczyszczenia organizmu, ale jak wiadomo powodów może być mnóstwo z dietą na czele;)
   O więcej efektów po 2 tygodniach picia jak wiadomo trudno, ale i tak jestem zadowolona. Nie robiłam badań krwi, więc o anemii się nie wypowiem, ale mam do niej skłonność po mamie, która gdy tylko usłyszała o korzyściach płynących z tego soku postanowiła również przetestować. Korzyści takich może być z czasem znacznie więcej, bo sok ma dobroczynny wpływ na jakże ważną o tej porze roku odporność, pomaga w walce z osteoporozą,reumatyzmem,alergią,pomaga pozbyć się toksyn,a  także wspomaga odchudzanie. Tyle pozytywów, że aż żal ni spróbować:)

   Ja w każdym razie po sok będę sięgała na pewno częściej, do czego zachęcam każdego z was, a także innych najbliższych. Pamiętać jednak należy , ze taka butelka(cena to ok 10 zł) nie może zbyt długo stać. Trzymana w lodówce  starczyła nam właśnie na 2 tygodnie
    Pamiętajcie przy tym, żeby uzupełniać płyny w organizmie,spożywając taki sok, bo ma on właściwości moczopędne.
  Pił ktoś taki sok? Jak efekty?